Warszawska restauracja specjalizująca się w stekach oraz owocach morza wymagała sprawnej metamorfozy wnętrza, gdyż otworzyła się na miejscu innego lokalu. Z racji oszczędności czasu i pieniędzy zostawiłam w pełni układ ścian, sanitariatów, głównych elementów, jak łuki.
Wraz z właścicielem restauracji ustaliliśmy, które elementy wyposażenia mają zostać po poprzednikach. Traktując to jako punkt wyjścia skupiłam się na uzyskaniu zupełnie innego wnętrza, niż zastane (by przechodnie i goście od razu wiedzieli, że to już inna restauracja), jak również by pasowała do aktualnego menu i oczekiwań. Dość rzadko stosuję lamele. W tym przypadku było to z góry określone, że mają się pojawić. W takiej sytuacji najważniejsze było ich zgranie z resztą pomysłów i wybranie najlepszej opcji. W efekcie z trzech szybkich koncepcji została wybrana jedna plus elementy z pozostałych.
W łazience zaś wymieniliśmy sanitariaty, armaturę, dodaliśmy czerń oraz tapetę plus dodatki. Przed metamorfozą ta przestrzeń wydawała się znacznie mniejsza z racji wstawionych zbędnych lub po prostu za dużych dodatkowych elementów. Teraz wyszła opcja przestronna i przyjemna w użytkowaniu.
Czas na projekt był tu wyraźnie skrócony – 3 koncepcje w nieco ponad 2 tygodnie. Za to zakres również mocno ograniczony. Z racji niewielkiej ilości czasu oraz braku zmian w samej architekturze ograniczyliśmy się do wizualizacji, po części czysto koncepcyjnych, doboru materiałów, mebli, kolorów wraz ze spisem sugerowanych miejsc zakupu (z krótkim czasem realizacji) oraz ilości i kosztów z tym związanych.